Wybierz rok:
2015
Ósma edycja festiwalu Elbląg Rocks Europa odbyła się 21 sierpnia 2015 roku na terenie Centrum Sztuki Galerii El w Elblągu. Wydarzenie rozpoczęło się już o godzinie 16.00. Gwiazdami festiwalu ERE 2015 były grupy: Shadow Archetype, Sounds Like The End Of The World oraz punkowy zespół Pabieda.
W Bitwie Kapel wzięli udział:
Matnia (Elbląg - zwycięzcy Eliminacji Lokalnych)
Taigetos (Elbląg - zwycięzcy Eliminacji Lokalnych)
Polska B (Białystok)
Happy Little Boozers (Błonie)
Ettenmoor (Gdańsk, Pruszcz Gdański)
Mojra (Giżycko)
Po zakończeniu części konkursowej i koncercie gwiazd,
jury w składzie :
Katarzyna Zając-Baca - animatorka kultury, oraz przewodnicząca Malborskiego Przeglądu Muzycznego ENmusic Festival
Dominik Shargaroth Szumny - właściciel studia Shargaroth Records, gitarzysta zespołu Shadow Archetype, który otrzymał wyróżnienie w 2012
Kuba Malinowski - gitara prowadząca zespołu Hell Wind
zdecydowało, że:
I miejsce, czyli nagrodę finansową w wysokości 2000 złotych - otrzyma zespół Polska B.
II miejsce - nagrodę finansową w wysokości 1000 złotych - otrzyma zespół Mojra.
Nagrodę Publiczności - nagrodę finansową w wysokości 1000 złotych - otrzyma zespół Matnia.
Udział w konkursie muzycznym to wyzwanie dla każdego, nawet doświadczonego zespołu. Zastanawiam się, czy w przypadku waszej grupy, dopracowywanie utworów do perfekcji trwało długo i w jaki sposób przygotowywaliście się do naszego festiwalu?
- Generalnie to gramy, tworzymy ze sobą około 3-4 miesiące, więc nie można tu mówić o jakiejkolwiek perfekcji. Zresztą, perfekcyjna może być tylko muzyka klasyczna. Tutaj stawiamy w większości na szczere emocje.
- Cały czas siebie odkrywamy, próbujemy nowych rzeczy. Można powiedzieć, że krystalizujemy nasz styl. Przez 4 miesiące grania z Kaśką, to, co proponowaliśmy jej na początku, a co jest teraz, zmieniło się całkowicie. Dopiero od jakiegoś miesiąca dopiero określiliśmy się muzycznie i dopracowujemy kawałki w obranym przez nas kierunku.
Zadam teraz jedno z najbardziej banalnych, ale i nurtujących zwykle publiczność pytań. Skąd pomysł na nazwę?
- Około miesiąca szukaliśmy tej nazwy, wcześniej pojawiały się raczej banalne pomysły. Gdy wysyłaliśmy zgłoszenie na festiwal Elbląg Rocks Europa, trzeba było podać nazwę zespołu. No i Artur powiedział wtedy „Słuchaj Kaśka, znajdź jakieś dziwne słowo ze swoich tekstów.” No i od razu do głowy wpadła mi Matnia, która występuje w jednym z utworów. I tak już zostało. Co z tego będzie, zobaczymy. Występ przed sporą publicznością to tylko jedna z korzyści Festiwalu Elbląg Rocks Europa. W jaki sposób udział w tym wydarzeniu może wpłyną na rozwój waszego zespołu?
- Może nam dać kopa w tyłek, żebyśmy działali razem i większą motywację niż mamy dotychczas. Różnie to bywa z nastrojami, motywacjami.
- Generalnie możemy pokazać się też wszystkim znajomym, którzy chcą, żeby im podsyłać nasze kawałki lub chcą przychodzić na próbę. Jest to idealna okazja, żeby się spotkać.
Zdradzicie nam, na co przeznaczycie nagrodę?
- Z pewnością nagrodę przeznaczymy na sprzęt do wokali dobrej klasy. Dorzucimy jeszcze swoje oszczędności i zainwestujemy w sprzęt.
Świat muzyki metalowej zdominowali mężczyźni. Wielu muzyków twierdzi też, że kobiety w zespole mącą harmonię składu. Matnia stanowi zaprzeczenie tej tezy. Panowie, powiedzcie zatem, jakiego rodzaju emocje towarzyszą pracy z kobietą?
- Jest tyle tych emocji w pracy z Kasią, że ciężko je opisać. Tak naprawdę nazwa idealnie do nas pasuje, bo czasami to jest jeden wielki chaos. - Ja słyszałam jak oni mówili, że pierwiastek cycków jest potrzebny w zespole (śmiech).
- Fajnie jest pracować z osobą wykształconą muzycznie, ma ten wokal jak dzwon. Czasem przychodzimy na próby poddenerwowani, wiadomo, każdy z nas ma swoje problemy, ale gdy zaczynamy grać i wchodzi Kaśka ze swoim mocnym głosem i to wszystko pęka. Myślę, że burza tych emocji budzi w nas to, co najlepsze. A teraz rzućcie skromność w kąt i powiedzcie, dlaczego - waszym zdaniem - publiczność doceniła właśnie wasz zespół.
- Wydaje mi się, że to jest duża praca, którą wkładamy w nasze utwory i ludzie docenili przygotowanie każdego utworu od A do Z. Żaden dźwięk nie jest przypadkowy. Mam nadzieję, że to słychać. Oczywiście jest też czynnik lokalny. Jesteśmy z Elbląga, mamy sporo znajomych, którzy nam kibicują i wspierają nas w rozwoju zespołu.
Aleksandra Gnat
Wyróżnienie w ósmej edycji festiwalu Elbląg Rocks Europa zdobył zespół Mojra z Giżycka. Poprosiłyśmy chłopaków, aby odpowiedzieli na kilka pytań. Zapraszamy do lektury!
Udział w konkursie muzycznym to wyzwanie dla każdego, nawet doświadczonego zespołu. Zastanawiam się, czy w przypadku waszej grupy, dopracowywanie utworów do perfekcji trwało długo i w jaki sposób przygotowywaliście się do naszego festiwalu?
- Muszę przyznać, że koncertujemy niezbyt często, ale materiał, który gramy jest oszlifowany, a próby odbywają się stosunkowo rzadko. Jednak jesteśmy już na tyle zgrani, że możemy grać z zamkniętymi oczami. Koncerty zawsze będą wyzwaniem. Mimo, że czujemy, że coś potrafimy, nie uważamy się za zdobywców świata metalowego w tym kraju, więc każdy konkurs jest wyzwaniem. Podoba nam się formuła festiwalu. Poznajemy nowych ludzi, zespoły, słuchamy nowej muzyki i to jest fantastyczna sprawa.
Zadam teraz jedno z najbardziej banalnych, ale i nurtujących zwykle publiczność pytań. Skąd pomysł na nazwę?
- Nazwa jest zasługą chłopaków. Mojra wywodzi się z mitologii greckiej. Jest to bogini przeznaczenia. Mit początkowo dotyczył trzech sióstr Mojr, później on ewaluował i tak powstała Mojra – los, fatum, przeznaczenie. Utożsamiamy się tą nazwą.
Występ przed sporą publicznością to tylko jedna z korzyści Festiwalu Elbląg Rocks Europa. W jaki sposób udział w tym wydarzeniu może wpłynąć na rozwój waszego zespołu?
- Każdy występ wpływa na rozwój. Jest to kolejne doświadczenie, nowo poznani ludzie, kontakty. To jest tak jak kolejna próba. Z każdą próbą stajemy się coraz lepsi. Niech to będzie o mały ułamek, ale mimo wszystko. Występ na żywo różni się od próby tym, że to są inne emocje, inaczej się gra, nie ma miejsca na pomyłkę Zdradzicie nam, na co przeznaczycie nagrodę?
– Połowę przeznaczymy na alkohol, prostytutki i narkotyki, a drugą połowę na jakieś głupoty (śmiech)
– Zapomniałeś o laserach!
– O tak, i lasery! (śmiech)
Obchodzicie w tym roku 5-cio lecie powstania zespołu. Jak w kilku zdaniach podsumowalibyście ten czas?
- Krew, pot i łzy. Dużo nerwów, dużo stresowych sytuacji, bo mieszkamy niestety w różnych miejscach. Trzon zespołu, Tomasz, Piotr i Maciek siedzą w Giżycku i tam działają, komponują materiał. Nasz perkusista Marcin mieszka w Gdańsku, to jest już spory kawałek od Giżycka. Ja, wokalista, mieszkam niestety w Olsztynie, więc rzadko widujemy się w pełnym składzie. Ciężko z próbami, przez co powstają często nieporozumienia i konflikty, ale trzymamy się jako grupa przyjaciół. Traktujemy się jak rodzinę i te 5 lat to kawał dobrej roboty, choć wiemy, i zarzucamy to sobie, że mogliśmy zdziałać dużo więcej. Plujemy sobie w brody, że mało jak na 5 lat, ale jesteśmy dumni z tego, co osiągnęliśmy.
Daria Andryszczyk
Swoim powrotem udowodniliście, że „punk is not dead”. Jakie to uczucie stanąć na scenie po latach przerwy?
Ja nie wiem czy my do końca to udowodniliśmy ludziom, ale przede wszystkim udowodniliśmy sobie, że jeszcze możemy. Oglądałem film o wokaliście The Clash i podbudowało mnie jego stwierdzenie, że punkiem to można być do końca życia, nie ważne co się robi. Jakie to uczucie stanąć znów na scenie? Niepowtarzalne. Teraz jest dość ciekawie jak gramy, ponieważ pod sceną możemy zobaczyć dwa pokolenia. Z przody stoją piętnastolatki, a z tyłu pięćdziesięciolatki. Zdarza się, że są to rodzice z dziećmi. I to jest właśnie powód, dla którego to robimy.
Ostatnia płyta zawiera odświeżone kawałki sprzed lat. Jak myślicie, czy przy odpowiedniej aranżacji wszystko może nabrać nowej wymowy, nowego znaczenia?
W zasadzie to nie jest pytanie do nas, tylko do tych, którzy będą nas słuchać. Dla nas pierwsza płyta była bardzo ważna, jak pierwsze dziecko. Do tych utworów mamy wyjątkowy stosunek, a w tamtych czasach nie nagrywało się dobrze muzyki.
Aczkolwiek niektórzy twierdzą, że pierwsza płyta ma niepowtarzalne brzmienie. Co ciekawe, pomysł na płytę „Nowa Wymowa” wpadł mi do głowy gdy przesłuchałem utwór Propaganja i doszedłem do wniosku, że w ogóle nic się nie zmieniło, wszystko jest nadal aktualne. Zacząłem przesłuchiwać inne utwory, co więcej, dziś rano rozmawiałem z naszym gitarzystą, że na tyle się język polski zmienił, że coś, co śpiewałem a pierwszej płycie, było błędem językowym, dziś jest już poprawne.
Część z Was miała okazję grać na pierwszym Woodstocku w 1995. Zdawaliście sobie sprawę, że festiwal urośnie do takich rozmiarów a rok ’95 przejdzie do historii polskiej muzyki?
Nie miałem zielonego pojęcia. Znaliśmy się wtedy z Jurkiem już bardzo długo. Wiedzieliśmy, ze to jest wariat i potrafi rozkręcić różne przedsięwzięcia, ale w życiu nie spodziewaliśmy się takich efektów. Fenomenalnie wspominam tamten koncert. Pamiętam, że zagraliśmy chyba trzy bisy.
Po wielu latach graliście znów na Woodstocku w 2012 roku. Jaka atmosfera Wam towarzyszyła? Da się to porównać?
Atmosfera całkowicie inna. To, co było identyczne, to ludzie. I w przypadku pierwszego występu jak i drugiego, chodziliśmy między ludźmi na terenie festiwalu i rozmawialiśmy z Nimi. Dla mnie, jako już starszego faceta, niesamowite jest to, że z tych młodych ludzi płynęła mądrość. W tym jest nadzieja. Zbiera się tam co prawda różna młodzież, ale akurat rozmawialiśmy z takimi, którzy mieli dobrze poukładane w głowie.
Podczas tworzenia videoklipu do piosenki „Ja tonę” współpracowaliście z legendą reżyserii teledysków Yachem Paszkiewiczem. Jak oceniacie efekty wspólnej pracy i osobę Yacha?
Trudno mi w ogóle oceniać, bo Yach wspaniałym artystą. Jego nie interesuje jedzenie, gdzie będzie spał, jak go przywiozą. To jest praca twórcza, prawdziwy artyzm. Dzięki współpracy z nim otarłem się o prawdziwą sztukę. Znamy się z nim kilkadziesiąt lat i jest naszym przyjacielem. Po tym doświadczeniu jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy.
Muzyka jest waszym hobby, które staracie się połączyć z pracą. Jak odnajdujecie „złoty środek” w tym wszystkim?
Złotego środka nie ma. Praca jest pracą. Akurat tak się składa, że każdy z nas robi to, co lubi. To jest też coś cennego, znaleźć pracę, która daje zadowolenie, satysfakcję. Cieszymy się, że to hobby w postaci muzyki jest. Niedawno rozmawiałem z kolegami o tym, że może dzięki temu, że nie poświęciliśmy się całkowicie muzyce, to nas zmobilizowało do tego, żeby robić inne rzeczy. W pewien sposób naszą niezależnością jest to, że nie musimy żyć z muzyki.
Jak oceniacie ideę festiwali typu Elbląg Rocks Europa, chcących promować młode zespoły, które często dopiero wychodzą z garażu lub piwnicy?
Jest to idea, którą od początku promował Jarocin. Gdyby nie Jarocin, to pewnie my też nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy. Nagrywanie kaset, wysyłanie ich… Ja myślę, że nie chodzi o ocenianie, wybór jury, tylko o możliwość obcowania z ludźmi. Nawet jak po takim koncercie dwie, trzy osoby dojdą do wniosku, że to jest ten zespół, który im się podoba, to myślę, że dla każdego zespołu jest cenne.
Z Elblągiem mamy za to kilka ciekawych wspomnień. Pierwsza relacja z naszego koncertu tutaj ukazała się w Dzienniku Bałtyckim po koncercie na Dniach Elbląga, dokładnie nie pamiętam w którym roku…prawdopodobnie ’87 lub ’88 rok. Recenzja zaczyna się słowami „Młody człowiek z rękami w kieszeni krzewił kulturę w sposób urągających wszelkim zasadom dobrego wychowania.” Po tym artykule zostaliśmy wyrzuceni z Domu Kultury, w którym graliśmy. Szczęście w nieszczęściu, bowiem trafiliśmy do drugiego, lepszego Domu Kultury. Nie ma więc w życiu tego złego, co by na dobre nie wyszło. Też z Elblągiem mamy taką historię, że kiedyś daliśmy wywiad w Radiu El i po tym wywiadzie z nami radio zostało zamknięte. W naszej historii zdarzyło nam się ze dwa czy trzy razy dawać wywiady z podobnym skutkiem. W pewnym momencie zaczęliśmy już ostrzegać, gdy ktoś chciał przeprowadzić z nami wywiad w radiu. Kilka razy graliśmy w Elblągu, zawsze miło to wspominamy. Nawet graliśmy z elbląskim zespołem Kaszmir.
Daria Andryszczyk
Udział w konkursie muzycznym to wyzwanie dla każdego, nawet doświadczonego zespołu. Zastanawiam się, czy w przypadku waszej grupy, dopracowywanie utworów do perfekcji trwało długo i w jaki sposób przygotowywaliście się do naszego festiwalu?
- To była ciężka i żmudna robota (śmiech).
- Wiesz, to nie jest kwestia umiejętności, to jest kwestia zgrania, czucia się nawzajem. Powiem więcej, my nie jesteśmy zespołem, jesteśmy rodziną. Dziś, w trakcie podróży samochodem, rozmawialiśmy o tym, że utwory na płycie powstały ad hoc, na podstawie synergii zwykłej. Są utwory, które powstają długo i dlatego ich nie lubimy, ale są też takie które powstawały krótko i ich też nie lubimy (śmiech).
Zadam teraz jedno z najbardziej banalnych, ale i nurtujących zwykle publiczność pytań. Skąd pomysł na nazwę?
- Ludzie faktycznie postrzegają nas czasem w dziwny sposób i uważają, że nazwa ma jakiś nacjonalistyczny wydźwięk. Pewnie doskonale wiecie, że pojęcie „Polska B” ukuło się okresie międzywojennym, wymyślone przez pewnego mądrego człowieka z wąsem, który dał Polsce wolność, a przynajmniej bronił jej skutecznie. Ale faktycznie „Polska B” jest komplementem. Wielu ludzi uważa, że ma to pejoratywny wydźwięk i jest to obraźliwe, ale to nie jest prawda. Piłsudski mówił, że Polska jest jak obwarzanek – to co najlepsze jest na zewnątrz.
Występ przed sporą publicznością to tylko jedna z korzyści Festiwalu Elbląg Rocks Europa. W jaki sposób udział w tym wydarzeniu może wpłynąć na rozwój waszego zespołu?
- Sprawa jest prosta i tu nie ma co ściemniać. Prawda jest taka, że każdy krok do przodu, tak jak u spragnionego człowieka, każdy krok w kierunku oazy jest krokiem do ratunku. Nie ważne jak duży on jest. Czasem jest w tył, bo zdarza się, że jedzie się przez całą Polskę, kilkoro ludzi przyjdzie na koncert, ale czasami są też fatamorgany. Bywa też tak, że człowiek jedzie zmęczony i mimo wszystko jest wspaniale. Tak naprawdę nigdy nie wiesz. To ciągłe odkrywanie. Ten festiwal też jest dla nas kolejnym odkryciem.
Zdradzicie nam, na co przeznaczycie nagrodę?
- Na piwo! (razem)
- Nagrywamy niedługo drugą płytę i prawdę mówiąc potrzebujemy pieniędzy. Pierwszą płytę zrobiliśmy za własne pieniądze i teraz potrzebujemy na nagranie drugiej. Bardzo chcemy muzyką zarobić na muzykę. Dlaczego jury doceniło akurat Was?
- To jest dobre pytanie…Mówiąc poważnie, wydaje mi się, że za kontrasty. Wielu ludzi patrzy na nas i mówi: „O, chłopaki w garniturach, disco polo będą grali”; „Grają we trzech czyli cienko będą grali”. Ja jestem stary i długo już gram. Po prostu lubię to robić i tyle, a że robię to z rodziną, Rafał jest moim szwagrem, to mamy też odrobinę inne podejście do tego. Ludzie nam czasem mówią, że zaskakujemy. Ja jestem stary, a zachowuję się jak młody. Nie jesteśmy przystojni, wyglądamy jak wyglądamy, ale gramy całym sercem, jest w nas energia i lubimy to robić.
Uważam, że wasze teksty odgrywają dużą rolę w piosenkach. Czy przykładacie do nich szczególną uwagę?
- Niezwykłą. Teksty są esencją. Wszystko pisze Rafał, perkusista. Walczymy przeciwko stereotypom, że tylko wokaliści piszą teksty. Ja to się trochę dziwię i zastanawiam się jak można śpiewać w Polsce po angielsku. Wiem skąd się to bierze, ale ja nie miałbym na to czasu. Nie krytykuję tych, co to robią, ale myślę, że błądzą. Nie ważne ilu ma się słuchaczy, ludzi, którym chce się chodzić na nasze koncerty, rozmawiać z nami, wspierać nas. Fajnie jest jak się rozumiemy. Po co utrudniać komunikację? To jest bez sensu. Świetnie, że nasze młode społeczeństwo zna angielski, ale my nie umiemy pisać po angielsku.
- To jak budowanie sztucznej ściany. Niepotrzebne zupełnie.
- Rafał ma genialny zmysł, talent do uchwycenia chwili. Wszystkie nasze kawałki są o momentach z naszego życia albo o planowanych wydarzeniach. Uważam, że moje emocje na scenie biorą się z tekstów. Lubię jak kawałek budzi we mnie skojarzenia.
Wydaje mi się też, że język polski jest trudny jeśli chodzi o pracę nad tekstami piosenek. Dla mnie, przekaz tekstu ma olbrzymie znaczenie i sądzę, że wy również to czujecie.
- Tak, zdecydowanie. Dziś jadąc samochodem myśleliśmy o tym, że w sumie to nasze teksty są bardzo dobre, mają w sobie jakieś przesłanie. Większą uwagę przykłada się do tworzenia tekstów po polsku, człowiek zastanawia się nad metaforycznym brzmieniem pewnych zdań. Zdarzyło nam się kilka razy, że ktoś podszedł do nas po koncercie i docenił przekaz naszych piosenek.
Za Wami pierwszy nagrany teledysk z Pawłem Małaszyńskim i drużyną futbolu amerykańskiego, Lowlanders Białystok. Czy macie w planach kolejne teledyski? - Oczywiście, tak naprawdę już w ubiegłym roku Sylas (Rafał), bo to on jest naszym scenarzystą, wymyślił kolejny klip. Ale na to też trzeba pieniędzy. Nakręcenie teledysku jak się nie ma wydawcy, kogoś, kto w Ciebie zainwestuje jest ciężkie. My to wszystko robimy za własne pieniądze. Wynajęcie sprzętu niestety sporo kosztuje. Drużyna Lowlanders Białystok zrobiła wszystko za darmo, Paweł Małaszyński również. Wszyscy ludzie pomogli nam w ramach wolontariatu, ekipa z Warszawy, która filmowała również. To jest coś pięknego, ta energia, wszyscy to robili dla muzyki.
- Wiesz, dzwonisz do kogoś takiego jak Paweł Małaszyński i on się zgadza, żeby wystąpić w Twoim klipie zupełnie za darmo. W tym miejscu bardzo serdecznie chcielibyśmy pozdrowić Pawła. Poświęcił nam całe 2 dni, przyjechał w nocy prosto z teatru, a potem znów wracał w nocy do teatru.
- Nie było w nim żadnej sztuczności, tym bardziej, że on też się zajmuje muzyką. Wniósł swoje poprawki, ma doświadczenie już w tej kwestii, występuje na scenie, w filmach, ma świadomość tego co robi. Zero gwiazdorstwa. Zachowywaliśmy się jak kumple i do tej pory tak jest, utrzymujemy ze sobą kontakt od tamtego czasu.
- Mamy już utwór wybrany do tego następnego klipu, ale ciągle zastanawiamy się jak ma dokładnie wyglądać. To jest bardzo ważny utwór dla nas wszystkich. Nazywa się „Trzecia rano” i jest chyba najważniejszym kawałkiem na tej płycie. Obecnie mamy dwa scenariusze zupełnie kontrastujące ze sobą. Numer jest na tyle ważny, że nie potrafimy się do końca zdecydować jak chcemy, żeby to wyglądało.
Daria Andryszczyk
Jak sami przyznajecie, nazwa zespołu jest niezwykle ważna. Ciekawi mnie, w jakich okolicznościach narodził się pomysł na to, aby do zatytułowania waszego projektu użyć pojęcia zaciągniętego z filozofii Carla Junga. Nazwa zespołu jest bardzo ważna, ponieważ odzwierciedla w pewien sposób to jaką muzykę zespół gra, co ma być tematem jego twórczości. Nasza powstała w dość specyficzny sposób. Byliśmy młodzi, źli, mroczni (śmiech) i chcieliśmy pokazać tę naszą złą, buntowniczą stronę, dlatego stwierdziliśmy zaczerpnąć nazwę z naszych młodzieńczych życiowych doznań.
To nie pierwszy wasz występ w Elblągu. Shadow Archetype był uczestnikiem piątej edycji Elbląg Rocks Europa – wtedy też wywalczyliście II miejsce w Bitwie Kapel. Jak wspominacie tamten koncert?
Było fenomenalnie! Pierwszy raz graliśmy na dużym evencie. Było to niezwykłe doznanie, swojego rodzaju przełom, dlatego, że wystąpiliśmy na naprawdę dużej scenie. Pierwszy raz mogliśmy porządnie zabrzmieć na lepszym sprzęcie niż ten posiadany przez nas, który nie umożliwiał tego. Dodatkowo odbiór publiki był zaskakująco pozytywny. Nie sądziliśmy, że mogą nas tak przyjąć. Ostatnia wzmianka na temat waszej debiutanckiej płyty, jaką udało mi się odnaleźć, pochodzi z lutego ego roku. Jestem więc ciekawa na jakim etapie realizacji albumu jesteście obecnie. Jeśli chodzi o płytę, to sytuacja jest dość ciekawa. Nagraliśmy singiel w zeszłe wakacje, wtedy, gdy nagrywaliśmy całą płytę. Doszliśmy do wniosku, że najpierw wydamy singiel składający się z 4 utworów – natomiast po roku czasu zauważyliśmy, że jest parę rzeczy, które można ulepszyć, przearanżować i zabieramy się do nagrań na nowo już 25 sierpnia. Chcemy uzyskać jeszcze lepsze brzmienie, jeszcze lepszą formę tych utworów, zmienić materiał, odrzucić pewne utwory, które już nie pasują do aktualnej twórczość zespołu, a zastąpić je nowszymi, z naszego punktu widzenia ciekawszymi, kawałkami.
Tegoroczne lato było dla Was dość pracowitym okresem, a to za sprawą koncertów. Sezon wakacyjny już się kończy. Pytanie, jakie są plany Shadow Archetype na kolejne miesiące?
Wreszcie chcemy dopiąć naszą płytę do końca, nagrać ją jak należy. Myślimy o mniejszych wypadach do innych, większych miast – jak Warszawa, Poznań, Wrocław – ale również o koncertach za granicą. Na pewno wrócimy do Koszalina. Jesteśmy po dwóch koncertach tam i musimy przyznać, że było fantastycznie. Fenomenalna publika, dobra organizacja. Szczerze mówiąc, w obecnym, nowym składzie zespołu, nie graliśmy jeszcze tak dobrych koncertów jak w Koszalinie. Jak wiemy, publika bardzo pomaga. Grupa czuje się wtedy lepiej na scenie.
Jak podsumujecie te koncerty?
W zeszłym roku graliśmy na Jarocinie. Bardzo miło wspominamy ten wyjazd, ale głównie ze względów prywatnych. Była to dla nas świetna zabawa. Z resztą, jest to przecież kultowy festiwal. W tym roku graliśmy plener 25na25 w Gdyni. Pierwszy i ostatni raz w naszej karierze zaaranżowaliśmy czyjeś utwory. Były to: „Zaopiekuj się mną”, „Ona jest ze snu”, „Zegarmistrz światła” oraz „Dzieci”. Następny koncert, który miło wspominamy, był w Wydziale Remontowym. Bardzo dobrze nam się grało z zespołem Arszenik. Przed nami dużo do roboty. Koncerty, koncerty, koncerty, praca nad nowym krążkiem, nowe piosenki. Mamy nadzieję, że uda nam się dopiąć wszystko, co planujemy
Byliście już na Jarocinie. Może teraz czas na Woodstock?
To byłoby marzenie, wiadomo…Każdy zespół chciałby zagrać na Woodstocku. Nie wiemy czy muzycznie i stylistycznie wpasowalibyśmy się w konwencję festiwalu. Jednak z reguły, zespoły z Polski, które tam grają, tę muzykę grają weselszą.
A jeśli nie Woodstock, czy macie jeszcze jakieś marzenia odnośnie sceny na której chcielibyście zagrać?
Marzy nam się Wacken Open Air w Niemczech.
Aleksandra Gnat
Jedną z kapel poza konkursem był wywodzący się z Elbląga projekt Sounds like the end of the world. O ich zakończonej trasie koncertowej oraz planach na najbliższe miesiące przeczytacie tylko u nas!
Ciekawi mnie jak powstał dźwięk końca świata. Przybliżycie mi genezę narodzin zespołu Sounds Like The End Of The World?
Nasz perkusista Tomasz Hoffman spotkał klawiszowca Łukasza Pawluka i razem postanowili stworzyć projekt, którego w Elblągu do tej pory nie było – tzw. instrumental. Tak naprawdę to oni są trzonem założycielskim zespołu. W niedługim czasie pojawiła się reszta członków zespołu i wspólnie w piątkę stworzyliśmy zespół Sounds Like the End Of The World.
Potraficie zdefiniować energię naszego miasta, krótko je scharakteryzować? A może skomentujecie to, co dzieje się na scenie muzycznej?
Nie wiemy czy jesteśmy adekwatnymi osobami do wypowiadania się na temat elbląskiej sceny muzycznej. Energia miasta? Jeszcze nie rozbudzona. Moim zdaniem miasto jeszcze śpi, mało się dzieje, mało osób gra, mało jest też koncertów. Wasze utwory pozbawione są słów – wydawać by się mogło, jednego z głównych nośników emocji – mimo to budują napięcie i przeszywają słuchaczy. W czym odnajdujecie głębię i unikatowość muzyki instrumentalnej?
Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym, że słowa są głównym nośnikiem emocji. Generalnie ze słowami jest tak, że słowa nadają charakter utworom, narzucają interpretację. Wokalista śpiewa zachrypłym bluesowym głosem, że rzuciła go dziewczyna, to wszyscy interpretują to jak piosenkę o rozstaniu, przekaz jest jednoznaczny. Natomiast w muzyce instrumentalnej, co mi się niesamowicie podoba, nie ma interpretacji. Nie narzucamy słuchaczowi tego, co ma myśleć o naszej muzyce. Spotkałem się z wieloma różnymi, bardzo rozbieżnymi od siebie interpretacjami, które tak naprawdę dotyczyły tego samego utworu. Dlatego też nigdy nie mówimy o tym, co mamy na myśli, tworząc numery. Nie chcemy zaburzać tego, że każdy może dopowiedzieć swoją historię. Jeśli chodzi o interpretację, muzyka instrumentalna daje szerokie pole do manewru.
Niedługo po wydaniu EP-ki pojawiła się wasza pierwsza, pełna płyta. Ciekawi mnie, jak z perspektywy czasu oceniacie swój debiut. Jakie muzyczne pomysły chcecie kontynuować, a co nowego może pojawić się na kolejnym albumie?
Bardzo cieszę się z debiutanckiej płyty, ale mogło być lepiej. Mieliśmy mało czasu, tylko tydzień, żeby dopieścić każdy element. Druga płyta będzie zrobiona staranniej.
Jak to mówią, pierwsze śliwki robaczywki. Pierwszy album to realizacja dziecięcych marzeń. Chłopacy wchodzą do studia i myślą, że jest fajnie, bo nagrają płytę. Natomiast przy drugim albumie pojawia się taka refleksja, że chcielibyśmy nie zawieść ludzi, którzy nas lubią i cenią naszą twórczość. To jest już ciężki orzech do zgryzienia. Chcemy naprawdę zrobić coś dobrego, coś oryginalnego, co wyróżniłoby nas na scenie muzycznej w Polsce.
Muzyka post rockowa ma w naszym kraju charakter niszowy, jednak zyskała grono wiernych fanów. Wiem, że nie lubicie szufladkowania, ale możemy to zjawisko zaobserwować na przykładzie waszej grupy. Trasa w Polsce i występy za granicą – o takim rozwoju kariery muzycznej marzy niejeden młody zespół. Zdradzicie jak udało się Wam to osiągnąć?
Odpowiedź jest prosta. Wydaje mi się, że nie ma prostszego przepisu niż grać, grać i jeszcze raz grać. Może kariera to za dużo powiedziane, bo my jesteśmy zespołem bardzo niszowym, nieznanym jeszcze w Polsce i szczerze mówiąc to prawie nic nie osiągnęliśmy tak naprawdę. To, co udało się nam osiągnąć jest zasługą ciągłego grania, jeżdżenia ze swoim materiałem, pisania i jeszcze raz grania. Nasza muzyka na szczęście przyjęła się wśród publiki, więc to dodatkowo jest ten czynnik stymulujący nas do działania.
W tym roku koncertowaliście intensywnie. Podsumujcie zatem sezon wiosenno-letni. Jaka atmosfera towarzyszyła koncertom?
Nasza pierwsza trasa koncertowa była wyjątkowa. Pierwszy raz, dwa tygodnie, dziesięć koncertów. Zdobyliśmy bardzo duże doświadczenie, a to jest najważniejsze. Żadna wiedza teoretyczna, rozmowa o tym jak to jest w trasie nie zastąpi obcowania ze sobą 24h na dobę. Czasem zdarzają się problemy –na granicy, na stacjach benzynowych – ale to są właśnie uroki jeżdżenia w trasy koncertowe. Przecież to doświadczenia i poznawanie ludzi są najważniejsze. Atmosfera była świetna. Myślę, że my, jako zespół, też się zespoiliśmy.
Na stronie oraz w jednym ze wcześniejszych wywiadów zdradzacie, że już jesienią zaczniecie intensywne przygotowania związane z wydaniem drugiej płyty. Jakie są dalsze plany Sounds Like The End Of The World?
Plan jest taki, że po nagraniu drugiego albumu i wydaniu go na wiosnę, to na przełomie marca i kwietnia przyszłego roku planujemy wyruszyć na naprawdę dużą trasę. Chcielibyśmy zrobić co najmniej 20 – 30 koncertów za granicą i drugie tyle w Polsce, jeżdżąc i promując nasz album, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Zdecydowanie mamy w planach odwiedzenie wszystkich dużych miast w Polsce – tym bardziej, że nie byliśmy w Krakowie – ale mniejszych miast też nie wykluczamy. Jeśli chodzi o koncerty zagraniczne, to chcielibyśmy ruszyć trochę bardziej na zachód. Byliśmy z trasą na Bałkanach, bardzo chcielibyśmy tam wrócić, ale również pojechać do naszych zachodnich sąsiadów: Niemcy, Francja, Belgia. Mamy nadzieję, że się uda.
Aleksandra Gnat
Eliminacje 2015
2014
Siódma edycja festiwalu Elbląg Rocks Europa odbyła się 28 czerwca 2014 roku na terenie Centrum Sztuki Galerii El w Elblągu. Wydarzenie zainicjował koncert konkursowy - Bitwa Kapel - który rozpoczął się o godzinie 16:00.
Gwiazdą wieczoru festiwalu ERE 2014 był zespół Kabanos oraz laureaci poprzedniej edycji wydarzenia - zespół Enclose.
W bitwie kapel wzięły udział grupy z całej Polski:
Last Vein (Gdańsk)
Bregma (Trójmiasto)
King Size (Rybnik/Gliwice)
Stonnard (Chodzież)
Far Enough (Warszawa)
Messter (Elbląg - zwycięzcy Eliminacji Lokalnych)
Występy gwiazdy - formacji Kabanos i supportujacych ich Enclose, rozpoczęły się o godzinie 20:00.
Po zakończeniu części koncertowej, jury w składzie:
Katarzyna Zając-Baca - animatorka kultury, oraz przewodnicząca Malborskiego Przeglądu Muzycznego ENmusic Festival
Martyna Orzeł - redaktor Radia Olsztyn
Łukasz “Łukol” Kusznierewicz - basista zespołu YHY, który w 2012 zdobył nagrodę publiczności
zdecydowało, że:
I miejsce, czyli nagrodę finansową w wysokości 2000 złotych oraz nagranie w studio Radia Olsztyn, otrzyma zespół Bregma
II miejsce - nagrodę finansową w wysokości 1000 złotych - otrzyma zespół Stonnard
Nagrodę Publiczności - nagrodę finansową w wysokości 1000 złotych - otrzyma zespół Messter.
Emocje po festiwalu opadły. Zespół Bregma z Trójmiasta zapisał się w historii Elbląg Rocks Europa jako zwycięzca siódmej edycji. Oto wywiad z wokalistą zespołu Michałem Godlewskim.
1. Co spowodowało, że założyliście zespół i zaczęliście tworzyć muzykę ?
MG: Każdy z nas od wielu lat angażował się w różne projekty muzyczne. Łaskawy los spowodował, że nasze ścieżki spotkały się w jednym momencie. A na poważnie, Paweł (git.) i Jacobs (bębny) po odejściu z Chassis montowali skład, który miał grać nieco inaczej, znaleźli Mariego (bas), a po jakimś czasie trafili na mnie i tak jakoś przypadliśmy sobie do gustu i tak zostało do tej pory.Tworzymy, gramy i sprawia nam to mega radochę…
2. Dlaczego postanowiliście wziąć udział w rekrutacji do bitwy kapel Festiwalu Elbląg Rocks Europa?
MG: To nie był pierwszy raz, kiedy próbowaliśmy u Was zagrać, ale jakoś nie wychodziło z tymi kwalifikacjami. W tym roku również z listy rezerwowej.
Słyszeliśmy, że to zacna impreza, a że blisko Gdańska, tym bardziej chcieliśmy się u Was pojawić. Kilka zaprzyjaźnionych kapel opowiadało nam co nie co o Elbląskiej publiczności i sami chcieliśmy to sprawdzić – i jak się okazuje nie zmyślali, Elbląska publika jest rewelacyjna, nie że chcę Wam tutaj słodzić, ale naprawdę nie często spotyka się tyle fajnych ludzi z tak pozytywną energią - oby tak dalej i oby więcej takich ludzi, tak pozytywnie zakręconych pod kątem rockowej muzy.
3. Jak przebiegały wasze przygotowania do ERE?
MG: Każdy nasz występ zawsze traktujemy bardzo poważnie. Gramy dla naszych słuchaczy oraz potencjalnych „nowych” słuchaczy, dlatego zawsze staramy się zagrać najlepiej jak tylko potrafimy. Również i tym razem tak było. Wcześniej kilka prób, wybór seta i byliśmy gotowi.
4. Czy uważacie, że występ na elbląskim festiwalu i wygrana pomogą Wam rozwinąć skrzydła na rynku muzycznym?
MG: Niewątpliwie sama nagroda w pewnym stopniu przybliżky nas do nagrania naszej pierwszej długogrającej płyty. Kwota niezbędna do zrealizowania nagrań jest niestety kilkukrotnie wyższa, jednak sukcesywnie, w końcu dozbieramy tyle ile potrzeba. Nie mniej jednak o wiele bardziej cenne jest dla nas uznanie elbląskiej publiczności oraz dziennikarzy z Radia Elbląg, Malbork oraz Olsztyn. Bardzo miło nas odebrali, nawiązaliśmy współpracę, mamy nadzieję, że będą z tego same dobre rzeczy dla słuchaczy oraz dla nas.
5. Czy macie już plany co do waszej dalszej kariery? Słysza
Zespół Messter w kwietniu wygrał eliminacje lokalne Festiwalu Elbląg Rocks Europa. Nagroda ta dała im przepustkę do występu na głównej scenie festiwalu, gdzie elbląska kapela zdobyła nagrodę publiczności.
1. Co spowodowało, że założyliście zespół i zajęliście się tworzeniem muzyki? Pasją każdego z nas w jakimś stopniu była właśnie muzyka, gra na różnych instrumentach i jak to zwykle bywa, na przestrzeni czasu zebrała się grupka przypadkowych ludzi, którzy mieli podobne interesy (lubili podobne gatunki, chcieli coś stworzyć) i tak to poszło. Dobrze nam się razem gra i żyje, więc wykorzystaliśmy, cośmy dostali.
2. Jak wyglądały wasze przygotowania do występu na Festiwalu Elbląg Rocks Europa? Do ERE szykowaliśmy się poniekąd od momentu powstania zespołu, czyli przeszło dwa lata, chcieliśmy coś napisać, wziąć udział we wcześniejszych edycjach, lecz brakowało nam przyzwoitego materiału. Określiliśmy się, pisaliśmy kolejne kawałki i uznaliśmy, że czas już najwyższy, żeby Messter spróbował swoich sił w poważnym festiwali, jakim jest ERE. Choć przed samym festiwalem prób było niewiele, bo brak czasu i okoliczności na nie, nie pozwalały. Mimo to jednak każda próba wyglądała mniej więcej jak występ - przegranie całego materiału, mierzenie czasu, tempa, etc., podchodziliśmy do tematu dosyć poważnie i udało nam się.
3. Podbiliście serca elbląskiej publiczności. Czy chcielibyście być rozpoznawali w całej Polsce?
Każdy myślący poważnie o rozwoju zespół chyba tego chce. Stać gdzieś tam pomiędzy gwiazdami polskiej sceny metalowej, dzielić się tym, co samemu stworzyło się od początku do końca. My chyba za młodzi jeszcze na to jesteśmy, ale z biegiem czasu, nabieranym doświadczeniem i jeśli nam nerwy do samych siebie nie puszczą, to kto wie, może kiedyś będziemy mieć swój mały piedestał. Do tego w każdym razie dążymy. 4. Jakie macie plany dalszej kariery?
Na początek zebrać się i po wakacjach nagrać w studio materiał, który już mamy, szlifować stare i realizować nowe kawałki, które powstają. Mając nagrania znacznie prościej się zaprezentować, bo w końcu o muzykę tu chodzi. Tworzyć, tworzyć, tworzyć i jeszcze więcej działać.
5. Co dał Wam udział w bitwie kapel oraz zdobycie nagrody publiczności na naszym festiwalu?
Na pewno nieopisaną satysfakcję i poczucie, że to, co tworzymy jest fajne, podoba się i musimy tego naskrobać więcej. Porządny kopniak i motywacja do działania. Wiemy też dzięki temu co powinniśmy poprawić na przyszłość, widzieliśmy organizację innych zespołów, a także utwierdziliśmy się jeszcze bardziej w tym, że na pewno TO chcemy robić. Wygraniem jednej z nagród w festiwalu postawiliśmy sobie poprzeczkę jeszcze wyżej i będziemy stale podnosić poziom.
Eliminacje 2014
2013
Szósta edycja Elbląg Rocks Europa odbyła się 27 czerwca 2013 roku, na terenie Centrum Sztuki Galerii EL w Elblągu. Festiwal rozpoczął się od godziny 16:00, gdzie zaczęła się bitwa kapel. Gwiazdą wieczoru ERE 2013 był zespół TURBO.
W Bitwie Kapel wzięli udział:
DEAD EASY (Malbork)
Enclose (Lublin/Meksyk)
Rooster (Łuków)
E.S.K.I.M.O Brothers (Elbląg)
Terra Bite (Ruda Śląska)
Silver Tape (Elbląg)
MorHanA (Warszawa)
O godzinie 20:00 rozpoczęły się koncerty gości:
YHY - finaliści ERE 2012
TURBO - legenda polskiego heavy metalu (gwiazda wieczoru)
Jury w składzie:
Katarzyna Zając-Baca – animatorka kultury, oraz przewodnicząca Malborskiego Przeglądu Muzycznego Enmusic Festival
Marek Michalski - redaktor muzyczny Radia Olsztyn
Ireneusz Pietroń - dyrektor salonu Empik w Elblągu
Zdecydowało że:
I miejsce, nagrodę finansową w wysokości 2000,00 zł oraz koncert w Radiu Olsztyn trafiła do zespołu Rooster
wyróżnienie i nagrodę finansową w wysokości 1000,00 zł otrzymała polsko-meksykańska grupa Enclose
nagrodę publiczności i nagrodę finansową w wysokości 1000,00 zł otrzymał zespół MorHanA
Dead Easy to jeden z zespołów które już 27 czerwca będzie można usłyszeć na dziedzińcu Galerii EL, podczas VI edycji Festiwalu Elbląg Rocks Europa. Specjalnie dla wszystkich fanów, wywiad z tą rockową kapelą z Malborka. YOUTH GONE WILD!
Jak powstał zespół?
Zespół powstał w Malborku, pod koniec 2011 r. z inicjatywy Kuby (Łosia), oraz Adriana (Klamy, którego już z nami nie ma). Jako grupa młodych ludzi, których pasją jest muzyka zaczęliśmy się spotykać, grając covery. Z czasem postanowiliśmy stworzyć coś konkretniejszego, zaczęliśmy tworzyć własny materiał. Skład zespołu ulegał kilkukrotnie zmianie, jednak mamy nadzieję, że jego obecna forma przetrwa jak najdłużej.
Jak opisalibyście go w trzech słowach?
YOUTH GONE WILD. Odnosimy do twórczości zespołu Skid Row. Jesteśmy młodzi, pełni energii, szukamy ciągle czegoś nowego, jeśli mówić o horyzontach muzycznych. Często brak nam doświadczenia, co wynika z porywczości, ale nigdy się nie poddajemy i robimy swoje. Wolimy czuć energię koncertów, jesteśmy bardziej zadowoleni ze swoich występów live, niż nagrań studyjnych. Głównie dlatego, że koncerty dają nam możliwość interakcji z ludźmi, ktoś śpiewa, ktoś skacze i uskutecznia wszystkim dobrze znane pogo. Nieważne po co ktoś przyszedł - cieszymy się, że nas słucha i pojawił się na występie tych amatorów z Malborka. Udany koncert to taki, przy którym udaje się porwać ludzi ze sobą. Po ostatnim koncercie plenerowym usłyszeliśmy miłe słowa od rodzica jednego ze znajomych: "Poczułem się znowu jak na Jarocinie".
Jakie plany wiążecie ze swoją muzyczną karierą?
Teraz głównie pracujemy nad nowym materiałem, poszerzamy swój repertuar. Staramy się uderzyć w coś bardziej wymagającego muzycznie. Trzymamy się tego, żeby to, co gramy podobało się każdemu w zespole, a przynajmniej dużej większości. Ciężko sprecyzować to, czego oczekujemy od dalekiej przyszłości. Chcemy zacząć koncertować w nowych miejscach, poszerzać horyzonty. Pojawiły się wstępne plany nagrania płyty, ale to jeszcze zbyt świeże, żeby rozwijać ten temat. Każdy z nas marzy, żeby żyć z tego, co się kocha - graniu w zespole. Skład zespołu przeszedł ostatnio kilka zmian, i raczej każdy zgodzi się, że teraz czujemy się najpewniej. Krok po kroczku dążymy do bycia coraz lepszymi i gonimy nasze marzenie.
Jakiego muzyka/ zespół darzycie wyjątkową sympatią?
Na pewno wszyscy nie odpowiedzielibyśmy jednym głosem, trudno było wybrać. Co nakręca was do działania? Motywacją do działania jest dla nas sam fakt, że możemy robić to, co daje nam ogromną satysfakcję- grać wspólnie. Zdobywanie nowych umiejętności, kontakt z ludźmi w trakcie koncertów również są dla nas motorem napędowym.
Z kim moglibyście nauczyć się latać?
Interpretacja utworu, do którego nawiązuje pytanie, jest otwarta. Nie chodzi o nic/nikogo konkretnego. Ktoś, kto będzie słuchał Dead Easy nie ma narzuconego toku myślenia, nie jest zamknięty w jednej interpretacji utworu. Patrzysz się na tekst i dopasowujesz go do swojej obecnej sytuacji. Słuchacz i my wspólne tworzymy Dead Easy. Można powiedzieć, że to sekretny szósty członek zespołu - WY. Dlatego w tym przypadku śmiało możemy powiedzieć, że każdy pojedynczo ma inną osobę, z którą mógłby "nauczyć się latać"! Teksty naszych utworów, starszych i nowszych, dotykają codzienności i prostych spraw, z którymi duża większość ludzi ma lub miała styczność. Mówi o tym sama nazwa zespołu, Dead Easy, czyli "dziecinnie proste". Z tego powodu interpretacja tekstów powinna znaleźć się nowa prawie dla każdego.
Jak spotkać przedstawicieli całego świata grających w jednej kapeli? Specjalnie dla wszystkich chcących poznać przyszłe gwiazdy polskiej sceny rockowej, zespół Enclose. W waszym zespole znajdują się Meksykanie, Polacy oraz basista polsko-peruwiańskiego pochodzenia. Co spowodowało, że zaczęliście grać w Polsce? Gdybyśmy chcieli opowiedzieć całą historię powstania zespołu to zabrakłoby tu miejsca. W skrócie – Juan (wokal) i Włodek (klawisze) poznali się przez Kamę, dziewczynę Juana. Szybko okazało się że ci dwaj muzycy nadają na wspólnych falach. W zeszłe wakacje, podczas jednego z wieczorów przy piwie Juan i Piotrek postanowili założyć zespół, do którego zwerbowali Irka (perkusja), Flavia (bas) Pedra (gitara). Pedro to nabytek z zza ocenau, Flavio z facebooka a Irek z Pawkina. W tym składzie spróbujemy zawojować świat, więc zaczynamy od Polski. Wokalista i autor tekstów jest Meksykaninem. Czy pochodzenie ma jakiś wpływ na twórczość Juana, za czym idzie także całego zespołu? Na twórczość Juana, jak i wszystkich członków zespołu, mają wpływ przede wszystkim inspiracje muzyczne (przekrój od The Doors po Slayer.). Pochodzenie nie ma większego znaczenia. Zainteresował mnie tekst utworu "Soul Digger". Moglibyście opowiedzieć historię tej piosenki? Ten utwór powstał dosyć szybko. Chcieliśmy stworzyć numer łączący inspiracje muzyką Velvet Revolver i tekstami Buckcherry. Soul Digger to osoba, która na pierwszy rzut oka wydaje się być miła i niewinna, ale w rzeczywistości jest kimś podłym, kto chce cię zniewolić, wykorzystać, a później zostawić… Jakie są wasze muzyczne plany? Macie już pomysł na pierwszą płytę? Nasze plany to jak najwięcej koncertów, nowych utworów, poznanie nowych, fajnych ludzi, odwiedzanie ciekawych miejsc, no i oczywiście odnoszenie sukcesów jako zespół. Mamy dużo pomysłów co do nowej płyty. W sprzedaży jest już nasza epka z 5 utworami. Obecnie pracujemy nad nowymi piosenkami, dogrywamy detale. Następnym krokiem będzie wydanie pełnego albumu. Mieliście jakieś inne plany na siebie, czy od zawsze wiedzieliście, że chcecie kroczyć po scenie muzycznej? Każdy z nas miał na pewno jakieś swoje plany (np. Flavio miał zostać znanym archeologiem) ale tym głównym, który nas trzyma razem i sprawia że się spełniamy, jest muzyka. Skąd dowiedzieliście się o festiwalu Elbląg Rocks Europa i dlaczego zdecydowaliście się na nim wystąpić? O festiwalu dowiedzieliśmy się z sieci i stwierdziliśmy, że fajnie byłoby spróbować. Tak jak już wspominaliśmy, chcemy jak najwięcej koncertować i uważamy że festiwale tego typu są platformą dla zespołów wschodzących, właśnie takich jak my.
Suche Szwagry czyli E.S.K.I.M.O Brothers to kolejna kapela którą chcemy Wam przybliżyć! Jeśli ciekawi was co zainspirowało ich do napisania pierwszej piosenki? Za co fanki mogłyby zrobić im krzywdę? To powinniście przeczytać nasz wywiad. Polskim odnośnikiem nazwy E.S.K.I.M.O Brothers są „Suche Szwagry” co to oznacza? Bracia Eskimo, jest to termin, używany do określenia tej szczególnej więzi między kumplami, jaką jest posiadanie w różnych odstępach czasowych tej samej niewiasty. Załóżmy, że ta pani, nazwijmy ją Jola, rok temu była z panem X, 2 lata temu z panem Y, a obecnie jest z panem Z. XYZ to w tym momencie EB, czyli jedna wielka szczęśliwa rodzina. Suche szwagry to taki nasz polski odnośnik. Jaki był Wasz pierwszy utwór, oraz czym został zainspirowany? „Never came Back”, inspirowany autentyczną sytuacją. Kumpel miał dziewczynę, która w pewnym momencie oświadczyła, że od dawna zdradza go ze swoją koleżanką, i że w ogóle to jego wina, bo obrzydził jej cały rodzaj męski. Wygadał się po pijaku, a my jako dobrzy i wspaniałomyślni przyjaciele obradowaliśmy go tą piosenką Na stronie funpageu napisaliście że inspiruje Was muzyka z lat 80-tych zdradzicie który zespół? -W sumie na każdego z nas działa inna. Mario (basista) jest fanem płyt, które starsze kapele typu Pink Floyd czy też Uriah Heep nagrywały w latach 80tych. Psyho (gitara) lubi polskiego rocka z tego okresu. Tomek (perkusja), muzykę progresywną i new wave. Muzyk ma świra na punkcie Judas Priest, a Wicher lubi New Romantic i Modern Talking. Do tego wszyscy kochamy Bon Jovi… Dlaczego zdecydowaliście się wziąć udział w festiwalu? Żeby podnieść jego prestiż i poziom artystyczny, a tak na poważnie to chcemy pokazać, że i w naszym mieście może funkcjonować zespół z wykopem i jajami, niekoniecznie grający Death Metal. Poza tym nasze fanki urwałyby nam głowy, gdybyśmy nie zagrali. Jakie macie plany na przyszłość? Własna płyta długogrająca. W dalszej kolejności lepszy sprzęt no i oczywiście masa koncertów, ale przede wszystkim chodzi nam o powiększanie rzeszy Eskimofanek. Czy zdarzyła Wam się jakaś niezwykła przygoda, której nie zapomnicie? Założenie zespołu, kiedy trzeciego dnia imprezy u jednego z nas na kwadracie, okazało się, że wszyscy jesteśmy Eskimo. Imienia owej pani nie zdradzimy, ale bez niej nie byłoby nazwy i pewnie też naszego zespołu. Potem było tańczenie „wolniacza” na balkonie w rytm „Wanted Dead or Alive” Bon Jovi, wyrzucanie foteli przez balkon, malowanie pastą do butów co raz to poległych kolegów no i pod koniec wielkie symboliczne podpalenie spodni naszego nadwornego fotografa. Piękny okres, wszyscy byliśmy wtedy w stanie wolnym.
Zwycięscy dzikiej karty, grający to co kochają, energicznego rocka! Wydali już swoją pierwszą płytę, teraz czas na Festiwal Elbląg Rocks Europa i muzyczny podbój północy! Dla wszystkich fanów mocnego grania kapela Rooster! Całkiem niedawno, bo 14 czerwca, miała miejsce premiera waszej pierwszej płyty "Niech Wszystko Pęknie". To kolejny już sukces w waszej niemal czteroletniej karierze. Jak oceniacie jej odbiór? Zamierzacie dalej podbijać polski rynek muzyczny kolejnymi wydawnictwami? Zdecydowanie tak, w sumie jest to trzeci materiał przez nas nagrany, ale chyba jesteśmy z niego jak na razie najbardziej zadowoleni. No i jest to wreszcie cała płyta, wydana w pełnej formie i w pełni profesjonalna. Głównie słyszeliśmy opinie na temat utworów, które już wrzuciliśmy na serwis youtube („W którą stronę”, „Ze szkła”, „30 sekund”) wkrótce pojawi się tam ich więcej. Opinie są pozytywne, motywujące, słyszymy je również na koncertach, których, jeśli czas pozwoli, staramy się grać jak najwięcej. Może teraz pytanie związane z historią. Jak powstał zespół? Zespół powstał dzięki Komarowi i Wierzy, do których kolejno dołączyli Tomi, Babs i Lakers. W ostatecznym składzie i pod nazwą Rooster zespół działa od października 2009 roku, co ciekawe od tamtej pory, a więc od ponad 3,5 roku, w tym samym składzie. Na starcie mieliśmy 3 piosenki, które Komar grał z Wierzą, po uzupełnieniu składu powstawały nowe i między tymi trzema numerami, a resztą słychać pewną różnicę , ponieważ przy ich tworzeniu udział mieli już wszyscy. Każdy dodaje coś od siebie jeśli ma jakiś pomysł. To nie pierwszy raz kiedy stajecie do rywalizacji w takim konkursie. Powiedzcie, co zmotywowało was do wzięcia udziału w ERE? Staramy się grać jak najczęściej w różnych częściach Polski, również na tak dalekiej dla nas północy. W Elblągu gramy po raz pierwszy. Jest to kolejna edycja festiwalu, którego ranga rośnie. My dodatkowo jesteśmy zmotywowani tym, że jeden etap już wygraliśmy, dzięki głosom internautów udało nam się zdobyć dziką kartę i wziąć udział w konkursie. Jak określilibyście muzykę, którą gracie? Energiczny rock, bez zbędnej nudy i smęcenia, ciężkie riffy, czasem połamane rytmy. Mimo że utwory są zbudowane wg różnych schematów, to na pewno nie raz udaję nam się zaskoczyć słuchacza. Nie staramy się tworzyć nic nowatorskiego, nie chcemy tworzyć nowego gatunku, nic na siłę, gramy to, czego sami lubimy słuchać żeby czerpać z tego radość i szaleć na scenie. Jak napisaliście na swoim fanpage'u, nazwa "Rooster" jest bezpośrednim nawiązaniem do tytułu piosenki Alice In Chains. Dlaczego ta piosenka i dlaczego Alice In Chains? Nazwa zespołu została zaproponowana przez wokalistę po tym jak usłyszał ten utwór w pewnym serialu. Trudno jest wyżyć z samego grania. Co robicie na co dzień poza wspólnym muzykowaniem? Większość z nas pracuje, jest jeszcze wśród nas jeden student. Wszyscy obecnie mieszkamy w naszym rodzinnym mieście, Łukowie. Dla zespołu to bardzo wygodne, nie mamy większych problemów z organizacją prób, staramy się grać dwa razy w tygodniu, ale nie zawsze się to jednak udaje. Poza próbami często spotykamy się ze wspólnymi znajomymi, poznaliśmy się dzięki zespołowi, ale nasza znajomość nie jest teraz związana tylko z nim. To chyba zaleta, trochę się już przez ten czas zżyliśmy.
Srebrna taśma czyli Silver Tape! To młoda rockowa grupa z Elbląga. Dowiedzcie się co jest ich natchnieniem przy pisaniu tekstów i jakie są ich plany na przyszłość. Silver Tape, tłumacząc z angielskiego, to "srebrna taśma". Opowiedzcie, co za historia skrywa się za powstaniem waszej nazwy. „Silver Tape” to protest przeciwko wszechobecnym, patetycznym frazesom w nazwach zespołów. Wymyślając ją chcieliśmy podejść do tego nieco prześmiewczo. Silver Tape to nic innego jak taśma klejąca - rzecz towarzysząca nam na co dzień na sali prób. Jesteście młodym i rozpoznawalnym, szczególnie wśród miejscowej młodzieży, zespołem. Macie za sobą już kilka występów przed elbląską publicznością, która zawsze dobrze się bawiła na waszych energicznych występach. Co skłoniło was do poczynienia kolejnego kroku jakim jest przystąpienie do rywalizacji na ERE? Zawsze chcieliśmy wystąpić na dużej scenie i zmierzyć się z innymi, bardziej doświadczonymi zespołami. Występ przed niezależnym jury będzie kształcącym i ciekawym doświadczeniem. Już rok temu wysyłaliśmy zgłoszenie, jednak nie dostaliśmy się. Dlatego w tym roku raczej sceptycznie podchodziliśmy do sprawy. Jednak po koncercie w Bibliotece Elbląskiej wielu znajomych zaczęło namawiać nas na ponowne wysłanie zgłoszenia na ERE. Tym razem się udało, za co bardzo dziękujemy. Określiliście siebie jako typowy zespół rockowy. O czym opowiadają wasze utwory? Nasze utwory zwykle opowiadają o problemach młodych ludzi, ich nadziejach, namiętnościach, przekonaniach. Na tle innych wyróżniają się tym, że kompletnie nie mają sensu. Niemal każdy zespół marzy o wydaniu własnego albumu, zdobyciu popularności czy zarabianiu na życie z samej muzyki. Czy macie jakieś poważne plany na przyszłość? Nasze najbliższe plany na przyszłość wiążą się raczej z nauką i studiami, lecz nie wykluczamy opcji życia z muzyki. Droga przez życie zbudowana na wspólnych koncertach to piękna wizja, lecz na wielkie osiągnięcia trzeba poświęcić wiele czasu i pracy, a także trafić w konkretne grono odbiorców. Każdy zespół chciałby się podobać, mieć dużą publiczność i czerpać z grania zarówno środki na życie, jak i przyjemność, ale nie możemy powiedzieć, że jest to nasz główny cel. Bardzo trudno osiągnąć oczekiwany sukces bez podporządkowania się komukolwiek, bez pomocy z zewnątrz. Dlatego muzyka to dla nas świetne doświadczenie i rozwój kreatywności, ale bardziej jako plan B czy nawet C. Warto też nadmienić, że na pewno nie chcemy skończyć jako zespół weselny, czy zwykli chałturnicy. Zapewne niedługo kilkoro z was zacznie studia. Jak się na to zapatrujecie? Czy życie w rozjazdach nie będzie przeszkodą do wspólnego grania? Na pewno będzie, lecz z drugiej strony to też świetny sposób na sprawdzenie naszego zaangażowania. Wszyscy mamy nadzieję na to, że ta mniejsza częstotliwość prób zacieśni tylko więzi w zespole. Na zakończenie - może jest coś, co chcecie przekazać czytelnikom? Liczymy na pozytywny odbiór na festiwalu.
Elbląskie rockowe święto zbliża się do nas wielkimi krokami. Specjalnie dla wszystkich wyczekujących na VI edycję Festiwalu Elbląg Eocks Europa wywiad z kapelą Terra Bite. Dowiedzcie się co Was czeka w tym roku! Uwagę przykuwa Wasza nazwa. Jak powstała? Nazwa zespołu nie powstała w jakichś wyjątkowych okolicznościach. W wolnych chwilach wspólnie zastanawialiśmy się nad tym co by to mogło być. Zaczęliśmy analizować inne popularne nazwy i ustaliliśmy pewne wytyczne, które chcemy osiągnąć - na pewno miała być dwuczłonowa i niepowtarzalna, tak aby łatwo można było nas znaleźć chociażby w Internecie. W wielkim skrócie, jeden z nas do śmiechu rzucił pomysł Terabyte (rodzaj jednostki używanej w informatyce), po drobnej modyfikacji przemianowaliśmy się na Terra Bite i tak zostało. Jesteście młodym zespołem pochodzącym z odległej od Elbląga Rudy Śląskiej. Powiedzcie, skąd wziął się pomysł na zgłoszenie się właśnie do ERE? Mocno przygotowywaliśmy się do naszego pierwszego sezonu koncertowego i braliśmy pod uwagę to, że chcemy spróbować swoich sił również w konkursach, chociaż na brak koncertów nie narzekamy. Przeczesujemy Internet w poszukiwaniu różnych przeglądów, zgłaszamy się na nie i jak się uda to jedziemy nawet na drugi koniec polski żeby zagrać. Na pewno trudniej byłoby samemu zorganizować nasz występ kilkaset kilometrów dalej, z taką publicznością, sceną i nagłośnieniem, więc tego rodzaju festiwale są świetną okazją by się pokazać. Inspirujecie się twórczością zespołów takich jak Limp Bizkit, Rage Against the Machine czy Linkin Park. Czy możecie przybliżyć nieco temat nu-metalu i rapcore? Co Was pasjonuje w tym rodzaju muzyki? Co nowego wnosi Wasz zespół? Bliżej nam do nu metalu niż rapcoru, a to z racji bardziej melodyjnych gitar i rozbudowanej sekcji. Gatunek ten w Polsce przeżywa obecnie swój renesans. O początkach nu metalu można mówić dużo, zresztą w księgarniach są już nawet pozycje książkowe szczegółowo przybliżające ten temat - przede wszystkim był to bardzo popularny rodzaj muzyki w latach 90-tych. Jak najbardziej jednymi z prekursorów są Limp Bizkit, Rage Against the Machine, Linkin Park, ale nie można zapominać o całej reszcie genialnych zespołów, które dołożyły swoją cegiełkę. Charakterystycznymi elementami gatunku jest szybkie tempo, dynamizm i łączenie dwóch różnych od siebie gatunków - hip hopu z rockiem bądź metalem, dzięki temu taki rodzaj muzyki świetnie sprawdza się na koncertach. Wszystko co robimy pragniemy, aby było nowe i niepowtarzalne. Nie sposób uniknąć pewnych schematów, które przetarte zostały w muzyce już wiele razy, ale z daleka omijamy rzeczy wtórne. Materiał tworzymy po angielsku, promujemy się na wiele sposobów i chcemy dać temu gatunkowi w Polsce drugie życie. Jakie macie plany na przyszłość? Wiem, że po wydaniu demo Wasza kariera skupiła się na koncertowaniu na żywo. Interesuje Was nagranie własnego albumu? Planów mamy wiele, swoje życie chcemy profesjonalnie łączyć z muzyką, a nie tylko traktować ją jako hobby. Obecnie rezerwujemy coraz więcej terminów koncertowych, czerwiec zapełnił nam się już niemal do pełna, a to dopiero początek miesiąca – co nas bardzo cieszy. Od początku mieliśmy konkretny pomysł na Terra Bite i stopniowo go realizujemy. Zespół jest w Internecie, w prasie, zaczynają się również epizody związane z telewizją, więc nie samą muzyką żyjemy. Na lato planujemy nagranie teledysku, z płytą na razie czekamy – nasze demo wystarczy nam w celach promocyjnych, a inne kawałki można posłuchać na koncertach bądź próbach. O płycie pomyślimy w momencie, w którym będzie duża grupa potencjalnych odbiorców. Na pewno chcemy, aby było o nas głośno, czy to się uda? Zobaczymy.
2012
Finał piątej edycji Elbląg Rocks Europa odbył się 31 sierpnia 2012 roku, na parkingu Muzeum Archeologicznego-Historycznego w Elblągu. Atrakcje dla mieszkańców i zapewnione były już od godziny 12:00. Imprezę zakończył występ gwiazdy wieczoru Kuśka Brothers.
W finale zagrali:
• AppleMint - zespół z Ostródy
• Schadow Archetype - zespół z Trójmiasta/Elbląga
• Hear The Hope - zespół z Gdańska
• Podeszf - a zespół z Gdańska
• Different - zespół z Gdańska
• YHY - zespół z Elbląga
O 20:00 wystąpili goście. Tym razem byli to zwycięzcy poprzednich edycji festiwalu:
• Uncle Jeyphon – zwycięzcy pierwszej edycji
• Tora Tora Tora – zwycięzcy czwartej edycji
Jako gwiazda wieczoru wystąpił zespół Kuśka Brothers z Olsztyna.
Jury w składzie:
• Krzysztof Jaworski – lokalny dziennikarz muzyczny
• Katarzyna Zając-Baca – animatorka kultury, oraz przewodnicząca Malborskiego Przeglądu Muzycznego Enmusic Festival
• Sid – lider, wokalista zespołu Tora Tora Tora, który zwyciężył w czwartej edycji ERE
Zdecydowało że:
• I miejsce i nagroda finansowa w wysokości 2000,00 zł trafiła do zespołu Differenf
• wyróżnienie i nagrodę finansową w wysokości 1000,00 zł otrzymał zespół Schadow Archetype
• nagrodę publiczności i nagrodę finansową w wysokości 1000,00 zł otrzymał zespół YHY
2011
W czwartej edycji Elbląg Rocks Europa, po licznych zgłoszeniach zostało wyłonionych 6 finalistów, którzy zagrali 19 sierpnia na dziedzińcu Galerii El.
Na imprezie jako goście wystąpili:
• Cardiac Arrest - Niezwykle sympatyczna ekipa ludzi z Norwegii
• Apteka – Grupa powstała w 1983roku do dziś tworząca polskiego rocka
• Earl Grey – zespół który otrzymał nagrodę publiczności w trzeciej edycji
W tym roku do finału dostały się zespoły:
• MOAFT- grupa pochodząca z Mąrąga
• The Bitter End –grupa z Nowego Dworu Gdańskiego
• Spotless Mind – ekipa z Elbląga
• Czarna Pantera – zespół z Gąbina
• Insigne – grupa z Elbląga
• Tora Tora Tora – zespół z Katowic
Z sześciu konkursowych kapel, jury wybrało trzy zespoły, które otrzymały nagrody finansowe. Swoją opinię wyraziła również publiczność wskazując jedne z zespołów jako najlepiej prezentujący się na scenie. Sędziowie oceniali zespoły pod względem wyobraźni muzycznej (dobór dźwięków do przekazu), osobowość zespołów, ich oryginalność oraz zgranie. Po burzliwej naradzie zadecydowano, że:
• I miejsce i nagroda finansowa w wysokości 2000,00 zł trafiła do zespołu Tora Tora Tora
• II miejsce i nagrodę finansową w wysokości 1000,00 zł otrzymał zespół MOAFT
• III miejsce i nagrodę finansową w wysokości 1000,00 zł otrzymał zespół Czarna Pantera
• Zespół The Bitter End został wyróżniony przez publiczność
W czwartej edycji festiwalu w jury zasiedli:
• Michał Łebski - założyciel i twórca tekstów zespołu Hymn i pluton, organizator Festiwalu Reggae Ełk Soundsystem
• Leszek Sarnowski - dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Miejskiego w Elblągu
2010
Tym razem miejsca na organizacje Festiwalu użyczyło Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu, na dziedzińcu którego 14 sierpnia 2010 r. (sobota) wystąpiły:
- Pure Vision
- Asteria
- Red Light Distict
- Mentalnych Narzędzi
- Mulled Wine
- Earl Grey
Z sześciu konkursowych kapel, jury wybrało trzy zespoły, które otrzymały nagrody finansowe. Swoją opinię wyraziła również publiczność wskazując jedne z zespołów jako najlepiej prezentujący się na scenie. Sędziowie oceniali zespoły pod względem wyobraźni muzycznej (dobór dźwięków do przekazu), osobowość zespołów, ich oryginalność oraz zgranie.
Po burzliwej naradzie zadecydowano, że:
- I miejsce i nagroda finansowa w wysokości 2000,00 zł trafi do zespołu Red Light District
- II miejsce, wyróznienie publiczności i nagroda finansowa w wysokości 1000,00 zł powędruje do zespołu Earl Grey
- III miejsce i nagrodę finansową w wysokości 1000,00 zł otrzyma zespół Pure Vision
W czasie III edycji "Elbląg Rocks Europa" zaprezentowało się sześć zespołów, które poddały się ocenie czwórki sędziów:
- Michała Łebskiego (organizator Festiwalu Reggae Ełk Soundsystem)
- Aleksandra Ostrowskiego (członek zespołu Kangarooz)
- Radosława Krawecia (współorganizator Festiwalu FAMA ROCK w Iławie, członek zespołu Vervrax)
- Michael Norén (Szwecja)
- Piątym sędzią była sama publiczność, która wytypowała swojego faworyta.
Na zakończenie Festiwalu swoje umiejętności pokazały zaproszone zespoły z Polski i Szwecji.
Jako pierwszy wystąpił zespół Summoned Tide - szwedzki sekstet grający epic metal. Gorącą atmosferę Festiwalu potrzymał elbląski zespół Five Of Green - zwycięzca II edycji Elbląg Rocks Europa. Najwięcej osób czekało jednak na występ gwiazdy wieczoru i gościa specjalnego Festiwalu - zespół Trauma, który porwał widownię i pokazał wysokiej klasy warsztat muzyczny.
Wartym odnotowania jest również fakt, że Stowarzyszenie podpisało trzy letni kontrakt z Urzędem Miejskim w Elblągu na realizację kolejnych edycji Festiwalu oraz pozyskało dotację ze środków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
Koncert finansowany był ze środków Urzędu Miejskiego w Elblągu i Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
2009
Druga edycja Festiwalu stanowiła nie lada wyzwanie dla organizatorów. Nie chodziło już tylko o to, że praktycznie całkowicie zmieniła się grupa realizująca przedsięwzięcie, ile bardziej o to, czy uda się zachować kształt pierwotnego pomysłu. Do tego dochodziła niepewność o środki na organizację Festiwalu jak również możliwości organizacyjne.
Zdecydowano, że tym razem Festiwal odbędzie się w maju. Ostatecznie 9 maja 2009 r. (sobota) na wirydarzu Centrum Sztuki Galeria El zaprezentowały się:
Lojalny Tony,
Genocide,
EverMind,
Low Impact,
aMMetania,
Five Of Green,
Largo,
Puerto Rico.
Dwa ostatnie zespoły stanowiły swoistą przesłankę dla kolejnych edycji Festiwalu - otwartość na gościnę składów spoza Elbląga.
Tym razem zespoły oceniało jury, w skład którego weszli:
Krzysztof Bidziński (wydawca i redaktor serwisy "Muzyczny Elbląg")
Sławomir Czulewicz (lider zespołu Kaszmir)
Jarosław "Mister" Misterkiewicz (lider zespołu Trauma)
Czwartym jurorem - tzw. "jurorem grupowym", była publiczność, której głos był elementem wpływającym na ostateczną decyzję jurorów. Ostatecznie zwycięzcą została młoda elbląska formacja - Five of Green.
Na zakończenie wieczoru zagrała elbląsko-gdańska formacja Addicted to Rock.
Koncert finansowany był przez Urząd Miejski w Elblągu.
2008
Pierwsza edycja Festiwalu była przedsięwzięciem stanowiącym wyzwanie tak dla nas jak i samego Elbląga. Jakkolwiek idea Festiwalu sama w sobie nie była niczym odkrywczym to z całą pewnością od innych tego typu imprez wyróżniała go grupa realizatorów - młodych ludzi pragnących dać możliwość innym młodym ludziom do prezentacji własnych umiejętności i możliwości.
Sam pomysł najlepiej oddał Paweł Bloch - pierwszy koordynator Festiwalu: "Każdy elbląski zespół może zgłosić swój akces, jeśli gra muzykę oscylującą w granicach muzyki alternatywnej. Ten festiwal ma pomóc w promocji elbląskich zespołów, gdzie niestety mimo dużej ilości muzyków i inicjatyw, Elbląg nie zajmuje jeszcze swojego wyraźnego miejsca w alternatywnej muzycznej scenie kraju."
25 października 2008 r.(sobota) w murach Centrum Sztuki Galeria El zaprezentowały się:
aMMetania
Largo
Uncle Jeyphone
Koszerny wymiar
Immense Decay
Evermind
Lojalny Tony
Montana
Zwycięzcą okazał się zespół Uncle Jeyphone, który najbardziej zjednał sobie publiczność będącą jedynym jurorem peirwszej edycji Festiwalu. Gościem specjalnym wieczoru był Tymona Tymańskiego ze swoim zespołem "Tymon and The Transistors" pokazując alternatywne brzmienie muzyki rock'n'rollowej.
Koncert finansowany był przez Fundusz Inicjatyw Obywatelskich, Urząd Miejski w Elblągu i Bank Nordea.
Copyright © 2016 Elbląg Rocks Europa
Prowadzone przez Stowarzyszenie Elbląg Europa
Adres: ul. Warszawska 55, 82-300 Elbląg, tel./fax (0 55) 643 43 12, e-mail: ere@elblageuropa.pl
Nasze konto: Bank Gospodarki Żywnościowej S.A. - PL42203000451110000002331520
NIP: 578-27-95-452, REGON: 170983440, KRS 0000150728 (data wpisania do KRS: 10.02.2003)